podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Ameryka Północna » Meksykańska droga
reklama
Paweł Bąk
zmień font:
Meksykańska droga
artykuł czytany 6382 razy

18 lutego. Mexico City – Teotihuacan - Mexico City

Zmiana czasu miała jednak swoje dobre strony. Następnego dnia obudziliśmy się bez problemów przed 5 rano i pojechaliśmy zwiedzać Teotihuacan – ruiny miasta liczącego sobie ponad 2000 lat...
Jego historia rozpoczęła się ok. 150 r. p.n.e., swój okres świetności Teotihuacan przeżywał ok. 650 r. n.e., kiedy to okolica ta zamieszkiwana była przez ponad 200 000 osób. Niecałe trzy wieki później z miasta pozostały już tylko ruiny, opuszczone z nieznanych powodów przez jego mieszkańców. Przybyli na te tereny Aztekowie uważali Teotihuacan za miejsce święte, nazywając je „miastem, w którym ludzie stają się bogami”.
Do ruin dojechać można w niecałą godzinę, autobusy kursują z dworca autobusowego niedaleko stacji Autobuses del Norte (linia nr 5).
Na miejscu byliśmy ok. 7 rano, dzięki temu uniknęliśmy tłumów turystów (a w zasadzie jakichkolwiek turystów :) oraz upału. Całe miejsce robi niesamowite wrażenie. Piramida Słońca (wys. 70 m – trzecia co do wielkości piramida na świecie), Piramida Księżyca, Aleja Umarłych, Świątynia Jaguara i inne budowle powalają na kolana. Dopiero po wejściu na jedną z dwóch dużych piramid widać ogrom całego miasta oraz jego dokładne rozplanowanie.
Do Mexico City wróciliśmy ok. 12, łapiąc przejeżdżający w pobliżu lokalny autobus. Coś chyba jest z tym niebezpieczeństwem w kraju, skoro przy wejściu do autobusu pasażerowie przechodzą kontrolę osobistą...
Następny punkt dnia to zwiedzanie Guadelupy – celu pielgrzymek wielu katolików z całego świata (stacja la Villa Basilica, linia nr 6). Sanktuarium znajduje się w miejscu, w którym w XVI w. ubogiemu Indianinowi ukazała się Matka Boska. W Guadelupie stoi kilka świątyń, w tym stara i nowa bazylika. Nowy kościół być może spodoba się miłośnikom architektury współczesnej, mi kojarzył się raczej ze Spodkiem w Katowicach i nie wzbudził zbytniego zachwytu. O wiele ciekawsze były za to starsze kościółki, a także ołtarze z kwiatów wykonywane przez pielgrzymów.
Późnym popołudniem wróciliśmy do hotelu, zabraliśmy bagaże i udaliśmy się (znowu metrem ;-) na dworzec, skąd odjeżdżały autobusy do San Cristobal de las Casas. Jechaliśmy linią UNO (www.uno.com.mx), bilety kosztował nas po 960 N$ (1 USD to ok. 11 N$), a cała podróż trwała 16 godzin; przejechaliśmy ponad 1100 km, w dużej części po pełnych zakrętów górskich drogach.
Strona:  « poprzednia  1  2  [3]  4  5  6  7  8  9  10  11  następna »

górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]